|

Ranking najbrutalniejszej muzyki

W tym wpisie witam wszystkich eksploratorów klimatów gore, miłośników krwawej ekstremy muzycznej. Chciałbym zaproponować hierarchię muzyczną według kryterium brutalności. Jak w większości wpisów w moim blogu, klasyfikacja będzie subiektywna. Hierarchizowane będą pojedyncze utwory. Im brutalniej, tym wyżej. Przy niektórych utworach pozwolę sobie na pewne uwagi. Oczywiście brutalność, tak dla mnie, jak statystycznego słuchacza metalu nie stanowi synonimu ogólnego poziomu muzycznej jakości dzieła.

Nie znalazłem ani wyczerpującego, ani klarownego opisu brutalności w muzyce, pod którym mógłbym się podpisać. Według mnie brutalność muzyczna to futurystyczna instrumentacja ukierunkowana na dynamizację warstwy melodycznej, przy jednoczesnym obniżaniu tonacji (goregrind), stosowaniu odhumanizowanych riffów i growlu oraz nisko strojonej perkusji.

Przester to zabawa dla hardcorowców, ewentualnie wykonawców metalcore, które to gatunki nie są dla mnie ani brutalne, ani ulubione. Jednocześnie dostrzegam możliwość brutalizacji poprzez podwyższanie tonacji (Spawn of Possession), a przez to tworzenie przestrzeni dla polifonii i innych instrumentów. Osobiście uważam, że to pożądany kierunek ewolucji współczesnej muzyki, zwłaszcza metalu. Poza tym, jeśli metal ma dalej ewoluować jako sztuka musi powoli rezygnować z wokalu. Zdaję sobie sprawę, że oznacza to odchodzenie od brutalności, ale to nie ona jest najfajniejsza w metalu, czemu poświęcę osobny wpis.

Oto wiodące filary generujące brutalność w muzyce wymienione od najważniejszych do najpośledniejszych:

  • Odhumanizowane riffy
  • Niska tonacja
  • Nisko strojona perkusja
  • Growl i blast growl
  • Tematy gore w tekstach

Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych od przykładów z poniższej listy brutalniejsze wydają dokonania wykonawców goregrind, ekstremalnego black metalu, itp. Gatunki te w swojej melodyce nie są w stanie wytworzyć klimatu rzeźni, który pojawia się w miarę rozwoju umiejętności instrumentalnych (patrz Napalm Death). Inaczej mówiąc samą sieczką chleba nie upieczesz; polifonii też nie.

Klasyczny oldchool. Zero eksperymentów i średnie tempo, a mimo to nie ma nudy. Klimatycznie najbrutalniejszy kawałek z płyty, która jest szczytowym osiągnięciem Szwedów, po której zaczęli się ośmieszać. Cała płyta Beyond Sanctorum jest arcydziełem death metalu.

Powrót Brazylijczyków z dopracowanymi umiejętnościami i dojrzałym brzmieniem mocno podnosi ciśnienie.

Mameli po podróży od mojego ulubionego thrashu poprzez death metal i fusion ponownie osadził styl swojej kapeli w kanonach odhumanizowanego death metalu zdecydowanie w jego brutalniejszych zakresach. Zawsze ceniłem jego umiejętności techniczne, profesjonalizm, a zwłaszcza bezduszność kompozycji. Od Resurection Macabre po 16-letniej przerwie to bezuczuciowe podejście powróciło w bardziej drapieżnej formie, a Devouring Frenzy jako pierwszy utwór z płyty powala bezkompromisową agresją.

Chodzi o wykonanie ze splitu z Hemdale. Jedyny przykład goregrind w zestawieniu. Surowość nagrania wyszła mu na dobre.

Rzeźnia. Znakomity poziom techniczny potęguje brutalność riffów.

Jak wyżej.

Szybkość, agresja, adrenalina.

Zespół z Providence od początku istnienia lubował się w długich kompozycjach aspirujących do bycia metalowym konceptem z inklinacjami neoklasycznymi. Lubię takie podejście. Sam kawałek prezentuje się jak dobrze naoliwiona maszyna.

Bezkompromisowość i rzeźnia. Dodatkowo inteligentne teksty. Jednakże po kilku przesłuchaniach brutalność nie jest taka pociągająca, jak poszukiwane przeze mnie dynamika i polifonia, na które tu nie ma miejsca.

Similar Posts